Artykuły
Jeszcze raz o serialu "Zmiennicy"
Ekran, nr 18, 5 maja 1988
Skierowany do naszej redakcji list pani Hanny Kotkowskiej-Bareji zawiera krytyczne uwagi pod adresem Telewizji Polskiej, związane z wycięciem z serialu filmowego jej zmarłego męża Stanisława Bareji "Zmiennicy" 4-minutowej sekwencji. Akcja tego fragmentu kojarzyła się z tragiczną katastrofa lotniczą 1987 roku. Z prośbą o wyjaśnienie tej kwestii zwróciliśmy się do dyrekcji I programu TVP. Zanim nadeszła odpowiedź, list tej samej treści opublikowała pani Hanna Kotkowska-Bareja w "Tygodniku Powszechnym". Mimo to zamieszczamy ten list i u nas, wraz wyjaśnieniem Dyrektora Programu I, Andrzeja Turskiego.
Zgodnie z tradycją udało się Telewizji Polskiej 4 grudnia 1987 usunąć 4-minutową scenę dziejącą się na lotnisku i w samolocie z V odcinka serialu "Zmiennicy" reżyserii Stanisława Bareji. Autorstwo tego posunięcia przypisał sobie dyrektor I programu TV Andrzej Turski w rozmowie telefonicznej przeprowadzonej ze mną bezpośrednio po emisji okaleczonego odcinka serialu.
Po pokazaniu całego serialu zorganizowano w TV 12 lutego '88 dyskusję, która była tłem i pretekstem do przedstawienia i skomentowania usuniętej sceny i wówczas okazało się, że za autora wycięcia uważa się p. Andrzej Czałbowski, który sugerował, że reżyser "przekroczył granice"; mówił o takcie i szacunku dla rodzin ofiar pamiętnej, majowej katastrofy lotniczej, o elementarnych uczuciach ludzkich, dając do zrozumienia, że katastrofa została przez reżysera wykorzystana do nikczemny dowcipów.
Umknęło uwagi p. Czałbowskiego, albo zapomniał o tym poinformować, że film powstał dwa lata przed katastrofą. A. Czałbowski wezwał też widzów do dyskusji czy telewizja postąpiła słusznie usuwając scenę. Kontynuując zaproponowane przez p. Czałbowskiego postępowanie widzowie będą mogli decydować przy każdej stworzonej przez telewizję sytuacji o prawach osobistych i autorskich twórców, o tym które części dawno powstałych utworów można skazać na nieistnienie, jeżeli zanadto kojarzą się z aktualną sytuacją. Ukłony od G. Orwella. Piszę o sukcesie telewizji, zwycięstwie nad nieżyjącym już reżyserem, bo przecież to sukcesy miewają wielu ojców.
Pozostanie tajemnicą telewizji, który z panów wystąpił w roli cenzora: A. Turski czy A. Czałbowski. Roli tym dziwniejszej, że 18 listopada'87, a więc na dwa tygodnie przed emisją V odcinka "Zmienników" otrzymali, podobnie jak ja, pismo Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk zapewniające, że Urząd wycofuje interwencję i serial będzie emitowany w całości.
Pragnę o powyższym poinformować opinię publiczną, co zresztą solennie obiecywałam we wszystkich moich pismach do naczelnej Redakcji Filmowej i Prezesa TV na które oczywiście nikt mi nie odpowiedział, podobnie jak na pismo Stowarzyszenia Filmowców Polskich w tej samej sprawie.
Szanowny Panie Redaktorze!
Emocje i zacietrzewienie są złymi doradcami. Doprawdy nie jest ważne, kto podjął decyzje wycięcia z V odcinka serialu "Zmiennicy" 4-minutowej sekwencji, której akcja toczy się na lotnisku i w samolocie. Prawdą jest, że tego zdania był niżej podpisany i redaktor Andrzej Czałbowski i kilkanaście innych osób. które wielokrotnie oglądały tę sekwencję, zanim podjęto decyzję.
Ważne jest dlaczego! Bardzo zabawna, (jedna z najdowcipniejszych w całym serialu, sekwencja miała bowiem szereg odniesień kojarzących się bezpośrednio z tragiczną katastrofą lotniczą, jaka w maju roku 1987 zdarzyła się w Lesie Kabackim. Telewizja Polska uznała, że zasady współżycia społecznego, zwykłe ludzkie poczucie taktu nie pozwalają, żeby ta sekwencja w jakimkolwiek stopniu mogła dotknąć rodziny ofiar katastrofy. Nikt jednak i nigdzie nie dał do zrozumienia, że "katastrofa została przez reżysera wykorzystana do nikczemnych dowcipów". A oto dalsze racje naszej decyzji:
Po pierwsze - wycięcie tej 4-minutowej sekwencji w żadnym stopniu nie zmieniło warstwy merytorycznej i wymowy serialu.
Po drugie - wycięcie zostało dokonane jedynie na taśmie magnetycznej, z której serial "Zmiennicy" byt emitowany. Negatyw, kopie eksploatacyjne są w stanie nienaruszonym. I w takiej wersji będą przedmiotem wymiany, czy sprzedaży zagraniczne]. I w takim stanie będą przedstawione przy powtórnej emisji serialu.
Po trzecie - sprawa wycięcia, jednorazowo, tej sekwencji była wielokrotnie dyskutowana w rozmowach z panią HANNĄ KOTKOWSKĄ-BAREJOWĄ. Telewizja zna jej stanowisko. Niestety, nie ma w nim próby zrozumienia racji nie tyle Telewizji Polskiej, ile poczucia elementarnego szacunku wobec pamięci stu kilkudziesięciu ofiar niedawnej katastrofy i kilkuset członków ich rodzin, czy bliskich. I nie ma tu nic do rzeczy opinia Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, albowiem istotny motyw decyzji Telewizji Polskiej leży nie w kategoriach cenzuralnych, lecz czysto moralno-ludzkich.
Po czwarte - sekwencja ta została wymyślona w scenariuszu, była w scenopisie, była w serialu podczas kolaudacji w roku 1986 i u nikogo nie budziła żadnych zastrzeżeń. Ale było to przed tragicznym majem roku 1987. Później jej wycięcie było konsultowane i dyskutowane ze współscenarzystą serialu "Zmiennicy" panem JACKIEM JANCZARSKIM, który podzielił stanowisko zajęte przez Telewizję Polską, wiedząc także o tym, że po zakończeniu emisji serialu odbędzie się dyskusja i że zostanie pokazany wycięty fragment wraz z podaniem motywów tej decyzji.
W jednej sprawie pani HANNA KOTKOWSKA-B AREJOWA ma rację. W dyskusji po zakończeniu emisji nie powiedziano, że serial powstał przed majem roku 1987, przed katastrofą w Lesie Kabackim. Redaktor ANDRZEJ CZAŁBOWSKI wyraża z tego powodu ubolewanie, ale dla niego, który czytał scenariusze w roku 1984, później scenopisy i miał w świadomości kolaudację w roku 1986 - było to po prostu oczywistością. Sądzimy jednak, że nikt nie może wierzyć, iż 15-godzinny serial mógł powstać między wiosną a jesienią roku 1987.
Na koniec musimy stwierdzić, że pełną i jedyną odpowiedzialność za to, co ukazuje się na jej antenie ponosi wyłącznie Telewizja Polska. I to podwójnie. Jako producent i jako programowiec. Wynikają z tego i prawa i obowiązki.
Dyrektor Programu I TVP
Andrzej Turski